Redakcja: Drogi Księże Przemysławie, pod koniec
lutowego wywiadu dla naszej Gazetki powiedział Ksiądz, że kapłańskie
marzenia się jeszcze nie spełniają, ale wszystko w swoim czasie. Czy
teraz, gdy Przełożeni wysyłają Księdza do Wenezueli,
to jest właśnie ten czas spełniania największych marzeń?
Ks. Przemysław Brodowski SAC: Czas spełnienia
marzeń nastąpi dopiero, gdy będę na miejscu. Jednak już teraz żyję
tym wyjazdem. Nie są to tylko myśli o tym, co będę tam robił, ale
nawet te prozaiczne – spakowanie się, myślenie co jeszcze muszę
zakupić. Jest to także czas pożegnań.
Redakcja: Jak wyglądało Księdza przygotowanie do
bycia misjonarzem?
Ks. Przemysław: Od dziecka fascynowałem się Ameryką
Południową. Zaczęło się od futbolu, gdyż uwielbiałem styl
tamtejszych reprezentacji. Również ciekawiły mnie programy
przyrodnicze i podróżnicze o tym kontynencie. W Liceum pierwszy raz
miałem kontakt z językiem hiszpańskim. Jednak tak na poważnie moją
naukę zacząłem dopiero w Seminarium. Nie licząc lekcji w ciągu roku,
odbyłem dwa wyjazdy językowe. Za pierwszym razem – na miesiąc do
Hiszpanii; a za drugim – do Wenezueli, także na taki sam okres.
Redakcja: Dlaczego właśnie Wenezuela?
Ks. Przemysław: Główny powód to mój pobyt w tym
kraju. Mam już pewne, choć jeszcze nikłe, doświadczenie Wenezueli.
Rzekłbym, że tym wyjazdem pobudziłem apetyt na więcej. Jest
oczywiście możliwość wyjechania do innych krajów Ameryki Łacińskiej,
jednakże w tym przypadku narodziła się już pewna więź i nie potrafię
sobie wyobrazić, żebym miał teraz wyjechać gdzieś indziej.
Redakcja: Jaka praca będzie pochłaniać w Wenezueli
najwięcej czasu? Jakie są wyzwania tamtejszego Kościoła?
Ks. Przemysław: Mam nadzieję, że nie dojazdy
samochodem, lecz spotkania z ludźmi. Czeka mnie jeżdżenie do ok. 40
miejscowości dojazdowych, gdzie głównym zadaniem będzie posługa
sakramentalna. Problemem Wenezueli jest bardzo mała liczba kapłanów.
Blokuje to rozwijanie duszpasterstwa, gdyż najważniejszym jest, aby
każdy wierny miał możliwość
korzystania z sakramentów. Mam nadzieję, że dla każdego znajdę
wystarczającą ilość czasu, aby móc tę potrzebę zaspokoić.
Redakcja: Dziękujemy za piękno pracy i piękno
głoszonego Słowa w naszej Parafii i... prosimy o krótkie słowo na
pożegnanie dla naszych Czytelników.
Ks. Przemysław: Również jestem wszystkim Parafianom
wdzięczny za życzliwość, którą nieustannie jestem obdarowywany. Nie
chcę się szczególnie żegnać, gdyż mam nadzieję, że przy każdym
urlopie, który będzie mi przysługiwał co dwa lata, będę mile
widziany w Parafii. W takim razie mówię: „Do zobaczenia!” Proszę
również o pamięć o mnie w modlitwie.